"Dwadzieścia cztery smutki
to zwykła nasza doba.
I dzień jest nie za krótki,
i noc się nam podoba.
Deszcz pada nieustanny
i nudny, i nużący,
za oknem chodzą panny
smucące się niechcący" - chociażby.
Można to fajnie opublikować w książeczkach ("trzecioligowych") dla przedszkolaków, ale trudno w tym szukać poezji oryginalnej i czegoś nowego.
Cytując Wikipedię: " Grzegorz Turnau (ur. 31 lipca 1967 w Krakowie) – polski artysta, aranżer, pianista, kompozytor, wokalista i poeta, wykonawca poezji śpiewanej.", a dalej: " Grzegorz Turnau stworzył swój własny styl muzyczny i kompozycyjny, czasami nawiązujący do muzyki jazzowej, smooth jazzowej, także do dokonań Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza." - jeżeli nawiązujący do dokonań Marka Grechuty, to jest pastiszujący, stąd stwierdzenie "swój własny" jest niedokładnym określeniem, gdyż nie wyzwolił się z jakichś wzorców (pomijam fakt nazywania kogoś poetą, pianistą (i tu nie tylko w aluzji), gdyż współcześnie, samozwańczo, każdy jest skory do takich poczynań). Chciałbym dodać, iż nie jest moim zamiarem tutaj obrażać kogoś, tylko zachować równowagę we "wszechświecie" twórczym i pomóc w inny sposób spojrzeć na "nasz" narastający problem.
Tęskno mi do dawnych czasów: tria Kaczmarskiego, KSP czy L. Długosza. Współcześnie jesteśmy karmieni łachmanami, okruszkami czegoś, co było. Trza nam czekać na napływ świeżości w tym temacie, więc dajmy głos świeżej młodości, a nie marudzącym dziadkom. Zagadnienia całkowicie oczywiście nie wyczerpałem z powodu braków w czasie, ale może wreszcie uda się wycisnąć coś więcej w dyskusji. Pozdrawiam :)
P.S. Co do poezji w muzyce (w bardziej w rockowym klimacie), poczęstuję was - "Jest taki samotny dom" BS.